Los Angeles nigdy nie traci swojego uroku. Gdy Friz i Wersow wyruszają na kolejną amerykańską wyprawę, od początku wiadomo, że szykuje się coś niezwykłego. Tym razem powód jest naprawdę wyjątkowy – premiera „Beast Games”, organizowana przez samego MrBeasta. Karol (Friz) otrzymał zaproszenie na wydarzenie, które ma szansę przejść do historii internetowej rozrywki.
Zwykle Friz nie decyduje się na lot w klasie biznes, bo – jak sam mówi – jego „polska mentalność” nie pozwala tak łatwo wydawać dużych sum. Jednak w tym przypadku całość sponsoruje organizator, więc Friz może bez wyrzutów sumienia usiąść w wygodnym, rozkładanym fotelu, skosztować podróżnego zestawu z kremem do golenia i pastą do zębów, a potem nacisnąć magiczny guzik „lie-flat”, który zamienia siedzenie w łóżko. To dopiero początek atrakcji.
Na miejscu Friz i Wersow odbierają samochód, który otwiera się… telefonem. To symbol nowoczesnej Kalifornii, w której technologia przenika codzienne życie. Pierwszą destynacją jest In-N-Out Burger, gdzie po raz kolejny urzeka ich prostota menu. „Chcecie cebulę, czy nie?” – to najważniejsze pytanie, bo wybór jest niewielki, ale jakość zawsze na najwyższym poziomie. Tutejsze burgery smakują tak, jak zapamiętali – świeże i soczyste, a ogromne kolejki (kiedyś) tylko podkreślały legendarny charakter sieci.
Z pełnymi żołądkami docierają do hotelu. Najpierw widzą olbrzymią choinkę przyozdobioną światełkami, potem wchodzą do pokoju i dosłownie stają oniemiali. Wystrój jest nie tylko elegancki, lecz także inspirujący, co Friz natychmiast docenia – przecież każda podróż przynosi nowe pomysły.
Męczący jetlag sprawia, że budzą się o 4:40 rano, ale to tylko pozwala im wcześniej ruszyć na miasto. Postanawiają zjeść solidne, typowo amerykańskie śniadanie w hotelu: puszyste naleśniki z ogromną dawką syropu klonowego. Wersow odkrywa, że jej smak po ciąży się zmienił, bo syrop, którego kiedyś unikała, teraz nagle wydaje jej się przepyszny.
Podczas przejażdżki po wzgórzach przyglądają się skutkom niedawnych pożarów – wypalone zbocza i różowe pasy retardantu mają chronić okoliczne domy przed ogniem. Chwilę później docierają na cichą, malowniczą plażę w Malibu. We dwoje chłoną moment, cieszą się szumem fal i wspominają czasy, gdy w okolicy nagrywali pierwsze wspólne filmy.
Kolejny przystanek to okolica, w której Ekipa mieszkała podczas poprzedniego wyjazdu do LA. Z daleka widzą dom i natychmiast wracają wspomnienia: długie dni nagrywania, praca nad vlogami i niezapomniane przygody. Choć spędzili tam tylko miesiąc, emocje powracają z pełną mocą.
Dalsza część dnia to coś dla łasuchów. Krispy Kreme – mekka pączków, do której Friz i Wersow zawsze chętnie wracają. Zachwycają się nadzianymi donutami, narzekają żartobliwie na kalorie, a jednocześnie przyznają, że w Stanach wszędzie widnieją informacje o wartościach odżywczych. Następnie ruszają na Melrose Avenue, gdzie trafiają do modnych butików. Wersow i Friz kupują kilka ciuchów, aż w końcu kończą popołudnie w Chili’s, gdzie Friz nie może oderwać się od kolby kukurydzy z masłem i przyprawami.
Ale smakowe przyjemności to tylko przedsmak przed najważniejszym punktem programu. Friz przygotował specjalne materiały dla MrBeasta: miniaturki, tytuły, rozpisane pomysły na filmy – wszystko, by podziękować mu za to, co robi dla YouTube’a. Opowiada też o działalności Ekipy w Polsce. Tworzą filmy, festiwale, gry, mechosaury, lody, a nawet mają własne studio – skala jest naprawdę imponująca.
Gdy wreszcie dochodzi do spotkania, MrBeast okazuje się dokładnie takim człowiekiem, jakiego się spodziewali: otwartym, pomocnym i ciekawym świata. Rozmowa schodzi na tematy tworzenia międzynarodowego kontentu, testowania filmów w różnych językach i wielkiego projektu, jakim jest Beast Games. W trakcie kilkunastu minut Karol i Wersow czują, że mogą śmiało dzielić się swoimi wizjami. MrBeast jest zaintrygowany rozmachem polskiej sceny internetowej oraz pomysłami, jakie ma Ekipa.
Po oficjalnej części MrBeast prosi, by kamery przestały nagrywać – chce spokojnie porozmawiać i dać Frizowi kilka cennych rad biznesowo-kreatywnych. Karol jest pod ogromnym wrażeniem tego, jak serdeczny i konkretny jest MrBeast: od razu przechodzi do wskazówek i wyłapuje elementy, które warto udoskonalić.
Wersow zauważa, że amerykański twórca ma w sobie nieograniczoną ciekawość i życzliwość. Jest ogromnie zaskoczony, jak potężną społeczność i ile różnych projektów prowadzi Ekipa w Polsce. „Poland on top!” – to wymowne słowa, które Friz zapamiętuje na długo.
Nadchodzi wreszcie wielki wieczór. Wszyscy zbierają się w specjalnej hali, gdzie na ogromnych ekranach wyświetlone zostaną dwa pierwsze odcinki nowego show MrBeasta. Wśród gości czuć narastające podekscytowanie, a scenografia zapowiada rozmach, jakiego YouTube jeszcze nie widział.
Friz nie kryje podziwu: MrBeast zbudował całe miasto-scenografię, na co wyłożył aż 15 milionów dolarów. Pierwszy odcinek robi wrażenie – jest dynamiczny, pełen zwrotów akcji. W drugim pojawia się jeszcze więcej emocji i kontrowersji. Widać, że formuła telewizyjnego show pozwala MrBeastowi na większą swobodę i „ostrość” przekazu, niż w standardowych materiałach na YouTube.
Po seansie goście wychodzą pod ciemne, kalifornijskie niebo, gdzie czeka spektakularny pokaz dronów. Zaprogramowane w synchronizację tworzą na niebie napisy, kształty i logo MrBeasta. Friz przyznaje, że oglądał podobny pokaz tylko raz, w Dubaju, a tu – w LA – efekt jest równie niewiarygodny.
Zachwyceni widzowie i uczestnicy jeszcze długo dzielą się wrażeniami. Friz przyznaje, że nigdy nie zapomniałby o fanach i to właśnie dzięki ich wsparciu dziś może być w miejscu, o którym kiedyś nawet nie śnił. Spotkanie z MrBeastem pozostawia go z masą nowych inspiracji, motywacji i świadomości, że Ekipa stoi u progu kolejnych wielkich wyzwań.
Tak kończy się intensywny wyjazd, wypełniony nie tylko pysznym jedzeniem i kalifornijskim słońcem, lecz przede wszystkim nowymi znajomościami i planami na przyszłość. „Beast Games” dopiero się zaczyna – a Friz i Wersow mieli okazję być tam, gdzie startuje coś przełomowego dla światowego YouTube’a.